strona główna / Co robić

Invincible

24 lut 2024 21:12

Witam, piszę tu niejako, żeby sie wyżalić przed kimś oraz posłuchcać postronnych opinii na temat konkretnej relacji z dziewczyną. Poznalosmy sie na tinderze, ale to mniej istotne, zaczęliśmy pisać około swiat Bozego Narodzenia, kiedy zjechalem z pracy w Niemczech na dluzsze wolne. Zaczalem w sumie od zwyklego "jak tam przygotoeania na swieta", odpowiedzi były troche w stylu negatywnym, dużo odpowuedzi "niewazne", potem sie zapytalem, a jak bedziemy miec jakies problemy to wtedy co, w odpowiedzi, "wlaczysz tindera i znajdzuesz inna", no ale ja wtedy otworzylem sie co do mojej odsiadki i samobojstwa jedynej ukochsnej w tym czasie, myslalem, ze już nie odpisze, ale dalej pisalismy i powoli zsczynala sie cos otwierać, caly czas mowila, ze cos jej dolega, boli. Ogolnie to z dlaszego miasta ok 1,5h drogi, wyszło, ze rok temu spotykala sie z kims i ja zdradzal, tez na tinderze poznani, pare lat wczesniej mam zmarla, no tak na piczatku roku sie spotkalismy, byla troche dziwna, tak jakby ficha strzelala i sie nie odzywala, ale pozniej jeszcze spotkalismy sie wiecej razy, zaczelismy calowac, przytulanki w aucie na wieczor, zawsze nie moglismy sie odkleic jiz pozniej, wtedy też chwile znowu miala zawahania i twierdzila, ze znowu poczuła, ze moze z kims być, wyhladalo na to, ze jestem jej "typem" faceta, dotarla do "celu", myslala, ze wtedy wszystko bedzie dobrze(na zasadzie, poznam faceta i bedzie super-jak w bajce), w koncu coraz bardziej sie otwierala, ja też, rzucalem propozycje, ze pasuje mi wrocic do pl do pracy zeby miec lepsze warunki pod kredyt, ze moze sie orzeprowadzic do jej miasta, razem zamieszkac itp. Nie moglem sie konkretnie dogadac, pozniej w lutym mialem wracac do pracy, mowilem, ze jeszcze troche i wracam, ale znalazla sie lepsza praca po znajomosci, w hiszpani 3 tyg i tydzien w domu i polecialem, tak na przestrzeni kilku dni sie rozegralo to. Pierwsze dni pisalismy cos bylo spoko, pn bylem sie pozegnac, wtorek wylot, polecialem, w sobote już napisala rano "ze to wszystko bez sensu" ja powiedzialem, zeby sie zastanowila, bo wiem, ze ma takie bardzo duze wahania nastroju, w nd już pisze, ze potrzebuje duzo czasu zeby sie otworzyc i malo zeby zdystansowac i potem ze "koniec" i coś tam popisalismy. Ona potem napisala, ze nie ma juz sily plakac do poduchy, ja znowu, ze prosze o triche cierpliwosci, bo budowa konczy sie do Wielkanocy, ale nie bedzie czekac itd. Ogolnie to widac bylo, ze ostatnie miesiace przez jakies dolegliwosci byla podlamana, przestala biegac, ciagle narzekała na prace, w weekendy robiła takie wrazenie jakby tylko lezala i yt ogladala, oczywiscie zanim zsczelismy sie spotykac. Ale po tej wiadomosci juz przy mojej wczesniejszej stracie doszło do mnie, ze ma depresje i też nieraz mowila jakby chciala skonczyc, co sie czasem komus zdarzy, ale jednak ja wiem, ze takie rzeczy sie dzieja, czulem sie bezsilny i napisalem do jej brata na fb, raczej tego nie przeczytał. A było tam, ze spotykalosmy sie, zerwała, podejzewam depreche, ja jej dam narazie spokoj ale zeby nie zostawala sama i zostawilem nr. Pozniej juz myslalem co dalej i szczerze juz sie nastawilem nie pisac do niej i ze robie do Swiat, a pojade tam pod prace/dom i zobacze czy faktycznie bede dla niej kims "obcym", ale napisala w czwartek. Tu sie znowu zsczyna walka, "szkoda, ze ci nawet nie zalezalo i nie napisales", ja odpowiadam pozniej, ze caly czas mi zalezy, ale juz tylko jest caly czas nastawienie typu "klamiesz, masz mnie za glupia, naiwna", porazka jednym slowem, nawet nie obcy tylko wrog i klamca, wczoraj tez pare wiadomosci, dzisiaj dopiero jakas w miare "rozmowa", wytykanie caly czas, ze nie napisalem pierwszy a to AŻ 4 DNI, pozniej napisalem, ze pisalem do jej brata i juz totalna nienawisc, ze sie wpierd**am w jej zycie, nie mam prawa, nie pisz, nie dzwon. Ustalilem juz jednak ze w piatek bede w domu i mysle dalej zeby jechac z nia rozmaeiac, ale ona juz twierdzi, ze zaufanie stracila totalnie. Teraz jeszcze co ja mysle o jej zachowaniu - ma duze problemy z zaufaniem, jest nastawiona chyba, ze ja kazdy zdradzi/zostawi i bedzie zawsze sama, ze nie dostaje nigdy od zycia nic dobrego, czysty pesymizm, a mam wrazenie, ze wlasnie chce z kims być tak jakby facet miał być rozwuazaniem na wszystko. Boi sie wszystkiego, ale mysle, ze to taka chwilowa powazna depresja, bierze wszystko bardzo do siebie, wmawia sama sobie, ze ja no mowie ze jest gruba, glupia. "Wiem ze uwazasz mnie za glupia" a moje zaprzeczenia tylko ze sie koncza tym ze to ja klamie. Zależy mi na niej, ale w tym stanie to jest masa pracy jej, mojej, naszej, bo ja oczywiscie tez nie jestem jakims super ogarnietym psychicznie i uczuciowo facetem. Chcialbym poznac opinie kobiet i mezczyzn czy dobrze zrobilem piszac do brata, czy jest wgle sens cokolwiek dalej probowac naprawic, bo mi sie wydaje, ze jesli stracila zaufanie to juz koniec, a jednak wolalbym probowac chociaz. Moge tez liczyć, ze jesli wyjdzie kiedys z dołka to zrozumie, ze to bylo dla jej dobra, z troski o nią. Sam roznie mialem, bralem też sterydy wiec jakies chwilowe doły i wielkie wzloty nie sa mi obce, wiem ze czasem wydaje sie, ze swiat jest przeciwko nam i jak ktos chce pomoc to tylko sie odtraca to i trzyma dalej tego, ze jest po prostu zle i lepiej nie bedzie.
powrót do strony głównej